Hejo!
Ostatnio bardzo często słyszę od znajomych, że nie mają pojęcia, jak ja to robię, że znajduję w lumpeksie/szmateksie/ciuchu/tanim armanim takie perełki. Słyszę też od ludzi, że w sh nic nie ma. To oczywiście nieprawda, bo w lumpach jest wszystko: począwszy od ciuchów, butów i dodatków, skończywszy na książkach, kosmetykach i innych dziwnych rzeczach. Poniżej kilka rad lumpeksowej wyjadaczki, by lepiej ogarnąć temat! :)
Po pierwsze czas
To jest żelazna zasada grzebania w lumpkach! Rzadko się zdarza, że znajdę coś w ciągu pięciu minut. A jak już coś znajdę, to zazwyczaj nie zdążę tego dokładnie obejrzeć i potem mam portki z zepsutym zamkiem albo plamą nie do sprania. Zagospodaruj sobie trochę czasu z uwzględnieniem tego, że wybrane ciuchy trzeba będzie dokładnie przejrzeć.
Bez planu
Nigdy nie planuj, co chcesz konkretnie kupić, bo się rozczarujesz. Nie zakładaj więc, że idziesz po spodnie w różowo-miętowe kwiatki, bo na bank tego nie znajdziesz. Lepiej już iść z założeniem, że się idzie po nic. Wtedy są najlepsze łowy :P
Dokładne oglądanie
Oglądanie ubrań w sh na wyrywki jest bez sensu. Najlepiej zacząć od ciuchów na wieszakach i oglądać wszystko od początku i po kolei. Tylko wtedy można znaleźć coś godnego uwagi. Potem jeżeli wystarczy czasu, warto pogrzebać w koszach z torebkami, szalikami (zawsze wychodzę z lumpka z arafatką :D), z bielizną (czasem ludzie wrzucają tam inne rzeczy i pomiędzy szarymi stanikami można wygrzebać fajną kieckę), z rzeczami za 1 zł (o rany, ile ja fajnych rzeczy tam znajduję! :P).
kapcie pingwiny za dychę
Wszystko do koszyka
Do koszyka wrzucaj wszystko, co Ci się podoba. Potem jak się po coś wrócisz, to może tego nie być. I tak część ubrań odpadnie podczas selekcji. A, i nie noś w ręku koszyka, suwaj go sobie nogą po podłodze :) Nie ma co się przeciążać.
za komplet 5 motków takiej włóczki zapłaciłam ok. 13 zł.
Mierzenie
Zawsze jak idę do lumpeksu, zabieram ze sobą centymetr. Co prawda w niektórych sh są miarki (zazwyczaj umieszczane na brzegach koszy), ale jednak co moje to moje. Rzadko się zdarza, żeby była przymierzalnia, w większości sklepów są tylko lustra. O ile z przymierzeniem kurtki czy bluzy nie ma problemu, to ze spodniami bywa gorzej. Fajnym patentem na mierzenie spodni jest pójście do lumpka w szerokiej i długiej spódnicy, wtedy bez problemu można mierzyć portki. A jak nie, to zawsze zostaje centymetr krawiecki ;)
tiulowa spódniczka za kilka złotych
Selekcja
Znajdź trochę miejsca i na spokojnie przejrzyj ciuchy. To co możesz to zarzuć na siebie lub zmierz centymetrem, posprawdzaj, czy nie ma plam, przetarć, dziur i innych zniszczeń. Rzadko kupuję jakieś ubranie z plamami, ryzykuję tylko wtedy, gdy rzecz jest naprawdę tania. Odrzucam wszystko, co jest dziurawe, porozciągane i podejrzanie wygląda. Nie warto tego kupować, skoro jest wadliwe i ma tylko leżeć na dnie szafy.
Moje doświadczenia i czego nie polecam
Chyba najbardziej nie opłaca się iść do lumpka po południu w dniu "wszystko za 1 zł", bo wszystko jest tak przebrane, że nie ma co zbierać. Kiedy jest nowy towar, wszystko -50% czy za 1 zł (czyli właściwie przez cały tydzień) to jest jedna wielka bitwa na ubrania. To wejście do lumpka na zdjęciu powyżej zawsze tak wygląda i zawsze jest tam kolejka, a jak chcę wejść do Biedry, to baby myślą, że chcę je wykiwać i wepchnąć się na początek kolejki. Swoją drogą tego lumpeksu Wam nie polecam (to jest ul. Wieniawska w Lbn) - jest tam okropnie drogo (bluzki po 30 zł... błagam...), ludzie się tam biją (kilka razy oberwałam koszykiem w głowę i wieszakiem w żebra) i wyrywają sobie ubrania (kiedyś baba mi wyrwała bodajże piżamkę... wtf?). Serio, nie warto się bić o ciuchy! Jak mi ktoś coś wyrywa to niech se bierze, ja się tak nie poniżam za metki sieciówek :D
Warto czy nie warto?
Nie wiem dlaczego bardzo wielu ludzi sądzi, że w sh kupują tylko biedni i to przypał chodzić w używanych ubraniach. Na szczęście to się zmienia. W lumpku fajne jest to, że można kupić coś unikalnego i nie będą miały tego nasze koleżanki. Można wygrzebać prawdziwe perełki z dobrych tkanin, coś nowego z metką, po prostu coś ciekawego. Ja bardzo lubię kupować używane spodnie za np. 5 zeta, bo niszczą się tak samo jak te z sieciówek za 150 zł. W zeszłym roku udało mi się nabyć kapcie-pingwiny z metką za dychę, a kiedyś kupiłam sobie album ze zdjęciami z filmu "Titanic" (mega wydanie i to za 5 zeta!). Mam stamtąd kilka fajnych ciuchów i myślę, że warto zajść do lumpka się rozejrzeć. A nóż widelec coś upolujecie :P
Lubicie lumpki? Znaleźliście coś naprawdę git? :D
Stary blog.
sobota, 17 stycznia 2015
środa, 22 października 2014
Piękne i urocze szydełkowe koty
Cześć!
Mam nadzieję, że w środku tygodnia wszyscy mają się dobrze. Jeśli ktoś czuje się zmęczony, to mam dobrą wiadomość - piątek już pojutrze! :) Dla wszystkich zmęczonych i wypoczętych mam dzisiaj zdjęcia szydełkowych kotów. Zostały one stworzone przeze mnie w ostatnich dniach. Zapraszam do oglądania! :)
Zenek (to mój kot i mam go już dłuuuugo), Bożenka (niedługo leci do Dublina), czerwony maluszek (powędrował na Wydział Informatyki UMCS) oraz Zdzisiek (już zadomowił się u teściowej):
Czarno-żółty (prezent dla pana aplikanta) oraz szarutek z melanżem (pojedzie na wschód):Aplikancki kot w trakcie tworzenia:
Bożenka:
Zenek, Zdzisiek i Bożenka:
I jeszcze sesja na insta:
Co sądzicie o takich kotach? Ja tworzę masę szydełkowych cudaków i planuję przeznaczyć jednego takiego kota na rozdanie, ale to za jakiś czas :)
wtorek, 23 września 2014
Peeling kawowy do ciała domowej roboty
Hej!
Mam dzisiaj dla Was przepis na moje ostatnie odkrycie. Bardzo lubię peelingi do ciała i kiedy trafiłam na tę notkę, nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam swoją wersję peelingującego mydełka :)
-kostka mydła - 100 gram (ja wybrałam mydło naturalne z Biedronki; najlepiej, żeby było to mydło o niezbyt intensywnym zapachu)
-3 łyżki kawy
-gliceryna, ulubiony olej (opcjonalnie)
-foremki (ja wybrałam takie po sałatkach z dowozu)
Kawę zaparzamy tak, żeby poziom wody odrobinę przewyższał poziom kawy. W międzyczasie na tarce o niewielkich oczkach ścieramy mydło. Następnie mieszamy mydło oraz kawę i ewentualnie dodajemy glicerynę i olejek. Przekładamy do foremek i czekamy, aż mydełka będą zupełnie suche (ja odczekałam 6 dni).
Powiem Wam w tajemnicy, o której już wszyscy wiedzą, że jest to najlepszy peeling do ciała jaki miałam. Jest idealny do zdzierania martwego naskórka, fajnie masuje i jakby nie patrzeć, budzi z rana :) Do tego taka kostka starczy na bardzo długo - po kilku peelingach nie widać zużycia. Ja zrobiłam dwa mydełka peelingujące i jedno oddałam testerowi, który był nim zachwycony. Polecam serdecznie taki peeling, wystarczy chwila zachodu i mamy super kosmetyk :)
Robiłyście taki peeling czy wolicie gotowe ze sklepu? :)
sobota, 19 lipca 2014
Brelok diabełek
Witam! :)
Na dzisiaj mam post z breloczkiem, którego pokazywałam na fb jakiś czas temu. Jednak dopiero dzisiaj naszła mnie wena do doczepienia kółka, więc jest to brelok pełną gębą :D
Breloczek został wykonany na zamówienie i już niedługo wyruszy w wielką podróż, bo aż do Irlandii. Miałam wolną rękę jeśli chodzi o efekt końcowy, jednak miało to być w kolorach czarnym i czerwonym, by brelok pasował do motocykla. Pierwsze skojarzenie - diabełek. Dla mnie moto to diabeł wcielony, po prostu :) I tak właśnie powstał Lucek:
Czyż nie jest uroczy? :D
czwartek, 15 maja 2014
Biżuteria ślubna z pereł
Siema! :)
Dzisiaj post nietypowy, chociaż kto oglądał mojego bloga to wie, od czego zaczynałam :) Jakiś czas temu (w zasadzie bardzo dawno temu) zostałam poproszona przez Kasię o wykonanie biżuterii na jej ślub. Ucieszyłam się i to bardzo, to był dla mnie zaszczyt! :) Kasia podsyłała mi swoje pomysły, rysunki, projekty aż w końcu narodził się taki oto komplet:
Najważniejsze jest to, że komplet podoba się Kasi, co mnie ogromnie cieszy. Cóż, już tylko czekam by zobaczyć jak będzie się komponować z sukienką! :)
A Wam jak się podoba?
Subskrybuj:
Posty (Atom)