Nie tak dawno dostałam od przyjaciela z Rosji przepiękną matrioszkę, ale nie było okazji się nią pochwalić.
Jak byłam mała, matrioszek miałam mnóstwo, ale takiej pięknej to jeszcze nie. Zresztą, do tej pory jedna z białoruskich babuszek stoi u mnie na półce.
Ostatnio postanowiłam zrobić sobie broszkę z panią matrioszką. Efekt może i nie jest piorunujący, ale mnie się podoba:
Oczywiście trochę krzywa, bo lubię krzywość, brak ust, wszak odzywała się nie będzie, ale za to ma rumieńce ;) Od tego zimna na dworze.
Trzymajcie się ciepło :)
:( fajna
OdpowiedzUsuńjakie ładne! ;))
OdpowiedzUsuńobserwujemy ?
Ależ zabawna i śliczna.Dziękuje za odwiedziny i komentarz i oczywiście zaglądaj częściej jak tylko czas i ochota Cie najdzie,Pozdrawiam Grzegorz.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam na candy do mnie :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniały mi się dziecięce lata i matrioszki które wujek przywiózł babci z Rosji,jak ja lubiłam się nimi bawić,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń